Jutrzenka Warta

Warta nadal żyje meczem z łódzkim Widzewem!
Media chwalą! Zabrakło gola dla Juve i... śmietanki!

23 maja 2016 20:18

Nie milkną echa sobotniego meczu stulecia w Warcie, gdy Jutrzenka podejmowała czterokrotnego mistrza Polski - RTS Widzew Łódź. Media wychwalają nasz klub za organizację, super murawę, oprawę itd. Jednak, żeby za bardzo nie słodzić naszym działaczom zabrakło... dwóch rzeczy w tym historycznym meczu! Po pierwsze honorowego gola dla Juve. Nawet pan Burmistrz - Jan Serafiński nie był zadowolony z postawy naszych piłkarzy. Po drugie. W pewnym momencie, gdy wydawało się, że klub stanął na głowie, aby godnie ugościć widzewiaków (na prośbę Adriana Budki zroszone boisko, catering, dwóch spikerów, wspólne grilowanie, gazetka z drukarni, proproczyk itd.!) cios w nasze serce zadali trenerzy Widzewa - Marcin Płuska i Tomasz Muchiński (były trener Jutrzenki, ma nawet swój kubek do kawy w naszej kuchni!). Poprosili pana Wiesława, gospodarza klubu o kawę. Gdy pan Wiesław szczęśliwy  i uśmiechnięty napełnił kubeczki okazało się, że goście chcą coś więcej! Ach ci łodzianie! Poprosili o... śmietankę do kawy! Wiesław zaniemówił! Niestety śmietanki nie było, przynajmniej w klubie, bo na trybunach sama śmietanka: działacze Widzewa z przesem Marcinem Ferdzynem na czele, prezes OZPN Sieradz - pan Jan Łochowski, władze samorządowe z Burmistrzem Janem Sertafińskim na czele, byli piłkarze Juve - Witold Sowała, Mirek Mielczarek, Waldek Pustelnik, Mariusz Wróbel, Fabiano Valente, Paweł Fornalczyk, Władek Kowalczyk, Darek Iwankiewicz i wielu innych!

Zapraszamy do kolejnej galerii zdjęć. Tymrazem autorstwa Anny Majewskiej!

A oto co pisali o tym meczu w innych mediach (widzewtomy.net, laczynaswidzew.pl i inni obecni na meczu):

Jutrzenka odwiedzin zdecydowanie warta

"Mecz z Widzewem potraktowany został przez warcian jak święto. Stadion przy ul. Sadowej zapełnił się kompletem 999 kibiców, a biletów na to spotkanie nie było w kasach na wiele dni przed sobotą. Na osobne słowa uznania zasługuje świetne przygotowanie murawy. Umożliwiło to łodzianom grę kombinacyjną, która zaowocowała pięcioma bramkami. Po meczu widzewiacy podkreślali znakomity stan boiska, które było jednym z najlepszych na jakim przyszło grać czerwono-biało-czerwonym na piątym poziomie rozgrywkowym. - Podziękowania dla działaczy Jutrzenki, którzy zgodzili się zrosić boisko przed meczem. Na takiej nawierzchni gra się dużo szybciej i to nam na pewno pomogło - stwierdził Adrian Budka."

Tomasz Muchiński podwójnie zwycięski

W zeszłej rundzie Tomasz Muchiński przyjechał na stadion przy ul. Milionowej jako trener Jutrzenki. Warcianie wygrali jesienią 2:0, skutecznie neutralizując Widzew w ofensywie. - Przyjechaliśmy tu powalczyć i zaprezentować się tak, jak to zrobiliśmy - zdyscyplinowana gra i utrzymywanie się przy piłce. Nie zawsze się to udaje, ale zazwyczaj piłka się nas słucha. Nie tracimy bramek i to chciałem zrealizować, obejmując tę drużynę - tak na pomeczowej konferencji w październiku mówił były już opiekun Juve. Obecnie Muchiński jest szkoleniowcem bramkarzy w łódzkim zespole, więc ponownie w starciu Widzew - Jutrzenka zasiadł na ławce rezerwowych drużyny gości, a do tego, podobnie jak w pierwszym meczu, wygrał klub, dla którego pracuje. Na szczęście tym razem była to drużyna trenera Marcina Płuski, a słowa Muchińskiego pasowałyby teraz do postawy czerwono-biało-czerwonych.

Okachi: Piłkarz trenera Marcina Płuski idealnie wbiegł w tempo w 16. minucie spotkania i głową pokonał bramkarza Jutrzenki, Jakuba Pasińskiego. Łodzianie strzelili w pierwszej połowie aż cztery bramki, rozwiewając wszelkie wątpliwości na temat tego, kto w sobotę miał panować na boisku. - To bardzo miłe uczucie, zwłaszcza, że ten klub ma świetną historię. Strzeliliśmy dużo ładnych bramek. Na meczu panowała świetna atmosfera, boisko do gry było znakomite, a zgromadzeni fani rewelacyjni. To było znakomite spotkanie - skomentował na gorąco Princewill Okachi, którego wypowiedź to kolejny dowód na to, że widzewiacy są pewni swoich umiejętności w walce o awans do III ligi. - Z każdą grą jesteśmy coraz lepsi, przez co trudniej strzela się przeciwnikom bramki przeciwko nam. Jesteśmy znacznie mocniejsi od pozostałych - stwierdził piłkarz łodzian, czego dowodem jest to, że w pięciu dotychczas rozegranych spotkaniach na wyjazdach Widzew nie stracił ani jednej bramki, strzelając aż osiemnaście! Nie bez znaczenia w sobotnim pojedynku było znakomicie przygotowane boisko. Gospodarze dołożyli wszelkich starań, żeby warunki do gry były jak najlepsze. - Boisko było na tyle dobre, że można było grać odważniej. Było w zasadzie perfekcyjne dla nas i pomagało nam grać naszą piłkę, co widzieli dzisiaj wszyscy na trybunach. Graliśmy dzisiaj lepiej niż w poprzednich grach w tej rundzie - podkreślił Okachi. Sobotni gol Nigeryjczyka był jego ósmym trafieniem w sezonie. Nie był to równocześnie pierwszy gol strzelony głową przez mierzącego 168 cm zawodnika. Poprzednio Okachi w ten sam sposób pokonał bramkarzy Orła Nieborów oraz Polonii Piotrków Trybunalski. - Nie zwykłem strzelać do tej pory goli głową, ale nie ma to żadnego znaczenia, po jakim strzale wpada piłka. Ważne, że tam trafia - zakończył. - See more at:

"Podziękowania dla działaczy Jutrzenki, którzy zgodzili się zrosić boisko przed meczem. Na takiej nawierzchni gra się dużo szybciej i to nam na pewno pomogło. Obecność kibiców i cała oprawa spotkania także. Należy się cieszyć i liczyć, że w środę znów zdobędziemy trzy punkty - powiedział po spotkaniu z Jutrzenką Warta, Adrian Budka."

Dla kapitana Widzewa Łódź było to drugie spotkanie z rzędu w wyjściowym składzie po przerwie spowodowanej kontuzją. Z kolei w środę piłkarze Marcina Płuski zmierzą się z kolejnym zespołem z górnej połówki tabeli, a konkretnie z czwartymi Zjednoczonymi Gmina Bełchatów. - Wychodzimy na boisko po to, aby wygrać. Nie inaczej będzie w spotkaniu ze Zjednoczonymi. Nie pozostaje nam nic innego, jak zwyciężyć u siebie - zapewnił.

Dla łódzkiej drużyny zwycięskie spotkanie z Jutrzenką było trzynastym od początku rundy wiosennej. Tym samym Widzew ustanowił nowy rekord wygranych spotkań z rzędu w historii klubu, który może stać się wkrótce jeszcze okazalszy. - Ten rekord jest satysfakcjonujący również dla nas. W meczu z Jutrzenką wyszliśmy na murawę bardzo zmotywowani i to było czuć od początku - mówił 36-latek.

Przebieg sobotniego meczu nie pozostawił złudzeń, co do różnicy w poziomie sportowym reprezentowanym przez Widzew i Jutrzenkę. Łodzianie od pierwszego gwizdka sędziego dążyli do tego, aby jak najszybciej zdobyć gola. W efekcie po nieco ponad kwadransie gry było już 2:0 dla gości. - W pierwszej połowie graliśmy bardzo dobrze. Formacja przesuwała się płynnie, a przeciwnicy nie wiedzieli, jak nam skutecznie odpowiedzieć. Poskutkowało to dla nas zdobytymi bramkami - stwiedził. Ostatecznie widzewiacy wygrali 5:0, a w końcówce meczu nie forsowali tempa. - Chcieliśmy utrzymać się przy piłce i zmusić rywala do biegania. Wynik był dla nas korzystny, więc gra mogła wynikać z samej podświadomości - zakończył Budka.

Laczynaswidzew: Łodzianie zaczęli spotkanie w Warcie z wysokiego C. Już w 3. minucie spotkania Robert Kowalczyk zagrał na przedpole bramki do Patryka Strusa, który przelobował bramkarza i jeszcze przed linią bramkową dla pewności strzelił do siatki. Widzew kontrolował przebieg gry w pierwszym kwadransie, pomimo tego, że gospodarze próbowali przedzierać się w pole karne czerwono-biało-czerwonych. W 13. minucie piłkarze trenera Marcina Płuski ruszyli z ofensywną akcją. Mariusz Zawodziński zagrał zbyt mocno do Adriana Budki, ale ten zdołał przejąć piłkę i ją odegrać. "Owca" podał do Princewilla Okachiego, ale ostatecznie skończyło się na słabym strzale, który złapał w ręce Jakub Pasiński. Co nie udało się Nigeryjczykowi za pierwszym, ani za drugim razem (strzał niecelny), stało się w 16. minucie spotkania, kiedy to otrzymał piłkę po dośrodkowaniu w pole karne Jutrzenki. Okachi strzelił głową obok bezradnego golkipera warcian. Gospodarze próbowali odpowiedzieć w 21. minucie, ale strzał z dystansu Damiana Rymarskiego minął w znacznej odległości bramkę strzeżoną przez Michała Sokołowicza. Goście nie ustawali w atakach i już w 24. minucie mogli znów podwyższyć prowadzenie. Piłkę w polu karnym stracił Kowalczyk, ale dobrze asekurował go Zawodziński. Pomocnik Widzewa uderzył jednak wprost w Pasińskiego, który odbił strzał. Jednak co się odwlecze, to nie uciecze. Zawodnik grający z nr 10 w szeregach czerwono-biało-czerwonych podszedł do rzutu wolnego i strzelając nad murem, posłał piłkę do bramki. Piłkarze trenera Płuski wytrzymali bez gola jedynie przez kwadrans. W 42. minucie na liście strzelców znalazł się Kowalczyk, któremu pozostało jedynie dołożyć nogę po podaniu na przedpole wykonanym przez Strusa. Druga połowa rozpoczęła się spokojniej, niż pierwsza. Łodzianie kontrolowali przebieg spotkania, mając w posiadaniu znakomity rezultat. Nic więc dziwnego, że z upływem czasu na boisku zaczęli pojawiać się zmiennicy - kolejno: Damian Kozieł za Okachiego, Sebastian Kaczyński w miejsce Zawodzińskiego, a także Kamil Bartos, który zastąpił na placu gry Strusa. Drugi z wymienionych dał się w ciągu sezonu poznać z wysokiej skuteczności tuż po wejściu na murawę. W 76. minucie Kaczyńskiemu znów mogła udać się sztuka zdobycia bramki. Napastnik podszedł do rzutu wolnego, ale uderzył minimalnie nad poprzeczką. W 78. minucie padła kolejna bramka dla Widzewa. Dośrodkowanie z rzutu rożnego mocnym uderzeniem wykończył Przemysław Rodak. Gospodarze próbowali w końcówce spotkania strzelić honorową bramkę. W 85. minucie Potocki stanął przed szansą osiągnięcia celu, ale jego strzał pewnie obronił Sokołowicz. Z rzutu wolnego próbował także Piotr Sajda i z tym uderzenim bramkarz łodzian miał większe kłopoty. Ostatecznie jednak obrona gości powstrzymała tę akcję. Zadowoleni z wyniku łodzianie nie forsowali tempa, co spowodowało, że więcej bramek w Warcie nie padło, chociaż w ostatniej akcji ofensywnej czerwono-biało-czerwoni mogli podwyższyć wynik. Bartos jednak nie znalazł drogi do bramki Pasińskiego. Tym samym Widzew wygrał trzynaste spotkanie z rzędu, umacniając się na pozycji lidera!

Bogusław Kukuć: Ostatnio ci, którzy postawili reaktywować Wielki Widzew, mają powody do satysfakcji. Przekonują się, że odbudowa ze zgliszcz ma sens. O dziwo, nie tylko w samej Łodzi. Popularność Widzewa w województwie łódzkim znajduje potwierdzenie w każdym czwartoligowym meczu łodzian. A to, co obserwowaliśmy w maju w Głownie i Warcie, przeszło najśmielsze oczekiwania Marcina Ferdzyna, Rafała Krakusa i innych współzałożycieli stowarzyszenia. Tam nowy Widzew ma prawdziwych przyjaciół. W sobotę na stadionie w Warcie nieco zawstydzeni byli policjanci, którzy zmobilizowali spore siły (z armatką wodną i psami włącznie), licząc chyba na ciężką chuligańską zadymę. Tymczasem okazało się, że był to niemal radosny piknik rodziny piłkarskiej, prężnie zorganizowany przez tamtejszy Fan Club Widzewa. Zamiast gwizdów i wulgaryzmów dominowały oklaski. Tych sporo zebrał z sukcesami trenujący Jutrzenkę jesienią Tomasz Muchiński. Były mistrz Polski teraz szkoli widzewskich bramkarzy. Główną trybunę pod dachem oddano pod władanie przyjezdnych, których było znacznie więcej niż miejsc siedzących. Nawet rozdzielenie kibiców okazało się zbyteczne, bo w szalikach i bluzach widzewskich mecz oglądali także miejscowi fani. Panowała atmosfera wielkiego święta, pełno było mam z dziećmi, postarano się o specjalny program i proporczyk meczowy. Zrobiono wszystko, by Widzew czuł się jak u siebie. Drużyna gości dojechała na mecz autokarem z namalowanym herbem klubowym. Widzewiacy stwierdzili zgodnie, że tak dobrej płycie nie grali w tym sezonie. Mówi się, że przy robotach wykończeniowych na nowym stadionie przy al. Piłsudskiego RTS skorzysta z konsultacji specjalisty od trawy z Warty. Nawierzchnia miała chyba znaczący wpływ na płynność łodzian, którzy zdobyli 5 efektownych bramek, widowiskowo rewanżując się Jutrzence za jesienną porażkę 0:2 w Łodzi. Narzekałem ostatnio na postawę napastników drużyny Marcina Płuski. Nawet próbowałem ich zawstydzić wykazaniem, że w strzelaniu goli zastępują ich obrońcy. Tym razem było "po bożemu", czyli defensywa broniła, a napastnicy i pomocnicy zdobywali bramki. Z pięciu trafień największe wrażenie zrobił wolej Przemysława Rodaka, który ustalił wynik meczu na 5:0 dla faworytów. Defensywny pomocnik jest już piętnastym piłkarzem Widzewa, który tej wiosny strzelił gola dla zespołu lidera. To dowodzi nie tylko wszechstronności poszczególnych zawodników, jak i szerokiej kadry łodzian. Komplet 39 punktów w 13 kolejkach wiosny, z bilansem goli 43-2, sprawiły, że Widzew ma już 7-punktową przewagę nad wiceliderem z Paradyża. Do tego liderzy starają, by zostać najbardziej bramkostrzelną drużyną (teraz prowadzi Bełchatów II - 71 goli, przed Widzewem i Paradyżem po 70 bramek). Rywalizacja o miano najlepiej broniącej drużyny jest rozstrzygnięta, skoro RTS stracił tylko 14 goli w 32 meczach i zaliczył już siódme z rzędu spotkanie bez straty bramki. W końcówce meczu w Warcie gospodarze, z reklamą piekarni w Jeziorsku i młyna w Proboszczewicach, na koszulkach, bardzo starali się, by choć raz pokonać łódzkiego bramkarza. Ale nie udało się. Pewnie podobnie będzie zapewne w środę na stadionie SMS w Łodzi, gdzie zawitają Zjednoczeni Bełchatów. To jedyny zespół, z którym widzewiacy przegrali wyjazdowy mecz. - See more at:

Wyjazd do Warty był okazją do kolejnej przyjemnej wizyty na widzewskiej ziemi. Organizatorzy spotkania stawali na głowie, by zapewnić łódzkim kibicom jak najlepsze warunki do oglądania meczu. Przyjazna atmosfera nie współgrała jednak z wynikiem – Widzew wygrał trzynasty raz z rzędu!

Nabita trybuna

Działacze, pod naciskiem policji, postanowili posadzić kibiców Widzewa na zadaszonej, dość nowoczesnej jak na tamtejsze realia trybunie. „Czerwona Armia" wizualnie prezentowała się znakomicie. Trybuna sprawiała bardzo nabitej, a doping, jaki się z niej niósł, momentami wbijał w ziemię. Fani z Warty i Koźminka postarali się nawet o oprawę. Nie brakowało wymyślnego hasła („Koźminek i Warta – na Widzew postawiona karta") oraz pirotechniki w postaci świec dymnych i rac.

Kolejny raz popis dali natomiast mundurowi. Lokalna policja, mimo zapewnień ze strony działaczy Jutrzenki, że wszyscy w mieście kibicują Widzewowi, postanowiła wywrócić organizację meczu do góry nogami. Zaczęło się już przed spotkaniem, gdy jeden z fanów otrzymał mandat za odpaloną w pochodzie racę w wysokości...1100zł! Kibic z problemem nie został jednak sam. W trakcie meczu zebrano kwotę, która w całości pokryje mandaty. Ilość radiowozów, przyjazd polewaczki (!) itp. atrakcje to gruba przesada ze strony funkcjonariuszy. Widzewiacy z Warty gościli swoich przyjaciół, a nie największą kosę. Za wszytko jak zawsze zapłacą podatnicy.

Widzewski autokar

Drużyna Widzewa przyjechała do Warty efektownie wyglądającym autokarem. W tygodniu poprzedzającym spotkanie pojazd, którym podróżują piłkarze, został oklejony specjalnymi reklamami. Zawierały one m.in. logo głównego sponsora klubu, a także olbrzymi herb. Autokar na wszystkich robił ogromne wrażenie. Kibice podkreślali, że na taki ruch czekali od dawna!

Spięcia przy linii bocznej

W pierwszej połowie gorąco było przy linii bocznej boiska, od strony ławki rezerwowych. Biegał tam bowiem wychowanek Akademii Piłkarskiej, który wyszedł na boisko mocno „naładowany". W pierwszych minutach zaliczył trzy ostre faule, ale obejrzał tylko jedną żółtą kartkę. Skrzydłowy Jutrzenki zaliczył też kilka utarczek słownych m.in. z Robertem Kowalczykiem i Marcinem Płuską. Dialogu między trenerem a zawodnikiem gospodarzy nie będziemy cytować...

Rekord klepnięty

Głównym celem na ten sezon jest wywalczenie awansu do III ligi, ale po drodze Marcinowi Płusce udało się zapisać w historii klubu w inny sposób. Prowadzony przez niego zespół dokonał niecodziennego wyczynu, nawet jak na ten poziom rozgrywkowy, wygrywając trzynaście razy z rzędu. Pobił tym samym rekord, który od 18 lat należał do ekipy Franciszka Smudy.

„Dywan" w Warcie

Widzewiacy, którzy tradycyjnie po przyjeździe na stadion udali się na wizytację murawy, przeżyli spory szok. Płyta boiska w Warcie była bowiem przygotowana fantastycznie, a do tego przez kilkadziesiąt minut przed pierwszym gwizdkiem pracowały zraszacze. Łodzianie już wtedy byli przekonani, że na obiekcie Jutrzenki naprawdę można pograć w piłkę, co miało potem swoje odbicie w 90-minutowej rywalizacji.

Znów na czysto

Zespół Widzewa kroczy od zwycięstwa do zwycięstwa, a przy tym prezentuje przeważającą wyższość piłkarską. Łodzianie nie muszą więc uciekać się do ostrych fauli i ostatnio praktycznie nie oglądają żółtych kartek. W meczu z LKS Rosanów i we wczorajszym starciu z Jutrzenką Warta sędziowie nie pokazali im ani jednego kartonika!

Marcin Płuska:
„Pierwsze 45 minut zagraliśmy koncertowo. Myślę, że była to nasza najlepsza połowa w tej rundzie. Bardzo dobrze graliśmy z przodu, bardzo dobrze z tyłu. Organizowaliśmy ataki na połowie przeciwnika. Dobrze funkcjonowała mała gra i dzięki temu mieliśmy możliwość wejścia z piłką przez boki. W drugiej połowie tempo w naszym wykonaniu trochę siadło, ale cały czas kontrolowaliśmy przebieg wydarzeń. W końcówce nasi stoperzy wykazali trochę niepotrzebnej nonszalancji w wyprowadzaniu piłki, ale ogólnie cały mecz oceniam na duży plus.

Wygraliśmy 13 mecz z rzędu i bardzo się z tego cieszymy. W środę mamy kolejny finał i będziemy chcieli go wygrać. Dziękujemy gospodarzom za tak miłe przyjęcie. Moim zdaniem, mimo wysokiego wyniku, Jutrzenkę trzeba pochwalić. Była jedną z nielicznych drużyn, która próbowała grać w piłkę.

Oczywiście, że cieszymy się z rekordu. Wygrać 13 meczów z rzędu, nawet na tym poziomie rozgrywkowym, to duży wyczyn. Nie ważne, która to liga. Taka seria rzadko się zdarza. Chwała tym chłopcom, którzy zostawiają zdrowie na treningach i meczach za ten klub i walczą dla fanatycznych kibiców. W jakimś stopniu przejdziemy do historii. Apetyty mamy jednak większe. Chcemy awansować do III ligi."

Marek Przybył:
„Zagraliśmy bardzo słabą pierwszą połowę. Nie da się zdobyć punktów z Widzewem, jeśli w ciągu pierwszych piętnastu minut traci się dwie bramki. Mieliśmy inne założenia. Chcieliśmy wybić rywali z rytmu, ale nie udało nam się tego zrobić. Trzeba drużynie z Łodzi pogratulować, bo zagrała dobre spotkanie. Kilku moich zawodników aura tego meczu chyba przerosła. Zagrali słabiej i taka postawa nie mogła dać nam dzisiaj korzystnego wyniku."

Przemysław Rodak:
„Rywale bardzo chcieli się dziś pokazać i na początku meczu stwarzali swoją agresją trudne warunki gry. Na początku tej rundy nasze wyniki i gra nie do końca nam się podobała. Nie byliśmy z tego zadowoleni, ale rozkręcaliśmy się z każdą kolejką i teraz widać naszą dominację nad rywalami. Bramka, choć zdobyta na 5:0, osobiście bardzo mnie cieszy. W końcu to premierowe trafienie w barwach Widzewa. Mam nadzieję, że nie ostatnie!"

Robert Kowalczyk:
„Nasza dominacja w 100%. Od pierwszej do ostatniej minuty. Na początku było trochę spięć. Wiadomo, jestem wychowankiem Widzewa, naprzeciwko grał wychowanek ŁKS-u. Parę słów sobie powiedzieliśmy. Musiało iskrzyć, ale dla mnie to nie problem. Jestem przyzwyczajony (śmiech). Przed nami mecz ze Zjednoczonymi Bełchatów, ale nikt nie robi już na nas wrażenia. Każdego rywala trzeba szanować, ale piłkarsko jesteśmy najlepsi. Każdy z nas ma świadomość, że idziemy na rekord zwycięstw. To tylko IV liga, ale cieszymy się, że zapiszemy się w historii. Oby tak zostało już do końca. Nie poddaje się. Strzelam i asystuję. Jak nie będzie 15 goli, ale 10 asyst, to każdy mi wybaczy."

Adrian Budka:
„Świadomość pobicia tego rekordu na pewno była mobilizująca. Wyszliśmy dziś na boisko bardzo zmotywowani, co od początku było wyczuwalne. Pierwsza połowa w naszym wykonaniu wyglądała bardzo dobrze. Formacje dobrze się przesuwały. Piłkarze Jutrzenki tak naprawdę nie wiedzieli, co się dzieje. Nie wiedzieli, jak nam odpowiedzieć. Skutkowało to tym, że zdobywaliśmy kolejne bramki. W drugiej połowie chcieliśmy dłużej utrzymywać się przy piłce i troszeczkę ich pogonić. Wiadomo, korzystny wynik siedzi gdzieś w głowie. Z podświadomości samo wychodzi, że gra się nieco spokojniej."

Princewill Okachi:
„Jestem zadowolony z meczu oraz jego przebiegu. Cieszą nas kolejne trzy punkty oraz pobity rekord zwycięstw z rzędu. Jako osoba grająca w środku pola chciałbym podziękować organizatorom za fantastycznie przygotowaną płytę boiska. Prawdziwą przyjemnością było grać na takiej murawie. Dziś się cieszymy, ale od jutra zaczynamy koncentrować się na kolejnym przeciwniku."

Patryk Strus:
„Cieszy bramka. Zwłaszcza, że strzeliłem ją tak wcześnie. Dało nam to dużo wiatru w żagle. Boisko sprzyjało takiej grze, jaką lubimy. Dzięki temu udało nam się strzelić kolejne gole. W drugiej połowie nie mieliśmy zaleceń, by grać spokojniej. Mieliśmy już swój wynik, ale staraliśmy się dalej. Mieliśmy okazje do podwyższenia wyniku, ale udało się strzelić po przerwie tylko jedną bramkę. Wygraliśmy 13 meczów z rzędu, ale czasu na zabawę i świętowanie rekordu nie ma. Gramy mecze co trzy dni i na tym się skupiamy. Bawić będziemy się po ostatnim meczu."

Mariusz Zawodziński:
„Mecz, tak jak ostatnie, pod pełną kontrolą. Szybko strzeliliśmy jedną bramkę, a potem doszły kolejne. Murawa była idealna dla drużyny, która chce grać w piłkę. Takiej w tej rundzie jeszcze nie mieliśmy. Kolejny mały finał wygrany. Już jesteśmy myślami przy meczu ze Zjednoczonymi. Było ostro, ale taka jest piłka. Trzeba przeciwnika trochę wyprowadzić z równowagi. Oni się denerwowali, a my odpowiadaliśmy bramkami. Po meczu podaliśmy sobie jednak ręce. Zapisaliśmy się na kartach historii, ale staramy się traktować ten mecz, jak każdy inny."

Bartłomiej Gromek:
„Cały czas kontrolowaliśmy mecz. Utrzymywaliśmy się przy piłce i staraliśmy się rozgrywać ją od tyłu, zmieniając często stronę. Fajnie, że znów strzeliliśmy dużo bramek i stworzyliśmy wiele okazji. Nie zwracamy uwagi na rekordy. Robimy swoją robotę. Cieszy, że każdy widzi nasze zwycięstwa, ale my patrzymy na siebie i koncentrujemy się na pracy, jaka cały czas przed nami."

Michał Czaplarski:
„Najważniejsze są trzy punkty. Piękna seria trwa. Pierwsza połowa świetnie nam się ułożyła. Wiele sytuacji i cztery strzelone bramki. Było też kilka błędów w obronie i przeciwnik mógł strzelić, ale skończyliśmy na zero z tyłu. Sami strzeliliśmy pięć goli, co bardzo nas cieszy. Mając wysoki wynik chcieliśmy poszanować piłkę. Wiedzieliśmy, że nic złego nie może nam się już stać. Dlatego nie goniliśmy już tak bardzo do przodu. Muszę też wziąć na siebie to, że z tyłu było trochę nonszalancji. Myślimy już o środowym meczu ze Zjednoczonymi. Jak go wygramy, to definitywnie odpadną oni z walki o awans. Zresztą myślę, że chyba już odpadli, bo dziś też przegrali."

Aktualności

XX kolejka

20-21 kwietnia 2024 roku:

Drużyna Wynik Drużyna
Pogoń Zduńska Wola 3 : 0 KS Karsznice
Ekolog Wojsławice 3 : 1 Piast Błaszki
Jutrzenka Warta 2 : 0 TS Janiszewice
UKS Galewice 0 : 0 Warta II Sieradz
Prosna Wieruszów 0 : 2 WKS 1957 Wieluń
MLKS Konopnica 0 : 1 Złoczewia Złoczew
Sokół Goszczanów 0 : 5 Czarni Rząśnia
Tęcza Brodnia 0 : 3 LZS Brąszewice